Macha w teatrze

O męczenniku można próbować opowiadać na różne sposoby. Spektakt "Oliwny balsam - męczeństwo ks. Jana Machy" zmusza do spojrzenia na ofiarę tego kapłana przez pryzmat ostatnich godzin jego życia.

Sztuka, której scenariusz napisała Maria Nowakowska-Majcher (spod jej pióra wyszła również "Faustyna") i którą wyreżyserował Marian Florek, to kameralny, świadomie momentami zgrzebny dramat rozgrywający się w więziennej celi. Ks. Jan Macha, Joachim Gürtler i Leon Rydrych czekają na wykonanie wyroku, podsumowują swoje życie, zmagają się z targającymi nimi uczuciami. - Janek w swoim życiu była bardzo praktyczny i - idąc jego śladem - my też tacy jesteśmy. Od początku chcieliśmy, zeby ten spektakl "trafił pod strzechy", dlatego dekoracje są tak przygotowane, żę zmieszczą się w samochodzie dostawczym. Całość odbywa się w więziennej celi, jest jedna lampka i stołeczek dla narratora - wymienia Marian Florek, reżyser. - Wszystko rozgrywa się w światłocieniach.

NIE NOC, A PORANEK

Narratorem jest ks. Joachim Besler. To autentyczna postać, kapłan, który od połowy 1942 r. był kapelanem, który więziennym. Z jego relacji znamy ostatnie chwile Hanika. - Ta postać, moim zdaniem, kumuluje w sobie najważniejsze pytania. Ksiądz chce zrozumieć, dlaczego w czasach, w których przyszło mu żyć, zanika tak mocno człowieczeństwo. Dlaczego Bóg zezwala na istnienie zła? Sądzę, że był on głęboko rozdarty - zafascynowany Janem i jednocześnie nieradzący sobie do końca z rolą kapelana więziennego, z którą przyszło mu się zmierzyć - tłumaczył w czasie pierwszych rpób aktor Mirosław Książek, który wciela się w rolę ks. Beslera.

Wydarzenia na scenie komentuje chór alumnów Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej. - Tak jak w greckiej tragedii: mamy chór, zachowujemy jedność miejsca i czasu, ale naszym zamysłem był raczej chrześcijański dramat, który pozwala widzowi prześyć katharsis, niesie nadzieję. Nie chcielibyśmy też tworzyć hagiografii. Zależało nam na pokazaniu szczególnych rysów charakteró.w, uchwyceniu specyficznego sposobu działania ks. Jana - mówi Marian Florek. - Zdecydowaliśmy, żeby ofiarę Hanika w celu przedstawić tak, jakby była wpisana w strukturę Mszy św. bohaterowie przez okno słyszą odgłosy Eucharystii sprawowanej w tym czasie w pobliskim kościele garnizonowym. To jedyne "nadużycie", jakiego świadomie dokonaliśmy w historii. W rzeczywistości Janek i jego towarzysze zginęli w nocy. Ten fakt zmieniliśmy po to, by lepiej pokazać, jak ks. Macha ofoarowuje się za innych - dodaje reżyser.

W CODZIENNOŚCI

- Naszym zadaniem jest pokazanie zarówno świętości wykuwanej w codzienności, jak i uniwersalizacja tego tematu - zauważył w czasie pierwszych prób Michał Piotrowski, który gra kleryka Joachima Gürtlera. To jeden z najbliższych współpracowników ks. Jana, który zarazem z nim zginął. - Sam kontekst historyczny jest dla widzów, szczególnie młodych, dość abstrakcyjny. Każdy jednak wie, jak trudno jest wybaczyć, zwłaszcza jeżeli chodzi o oprawcę. Trzeba mieć wiele odwagi, żeby przeciąć spiralę przemocy - mówił aktor. - Sądzę, żę Leon Rydrych jest nieco w opozycji do tego wszystkiego, co się dzieje, z kolei Jan i Joachim próbują się dostosować do warunków. Sam, często z przekory, stawiam się w kontrze wobec moich rozmówców - uzupełniał wówczas Bartłomiej Błaszczyński, wcielający się w trzeciego z więźniów.

- Nie znałem wcześniej ks. Jana. Kiedy zaczałem się przygotowywać do roli, szukałem na jego temat informacji w internecie. Po przeczytaniu scenariusza zaczałem się zastanawiać, czy ja też potrafiłbym się tak poświęcić dla innych. On temu podporządkował całe swoje życie, z tego powodu zginął. Chcial tylko pomagać. Sam się czasem angażuję, ale nie wiem, czy w dzisiajszych czasach ktoś byłby jeszcze gotowy na taki gest jak ks. Jan - mówił w czasie prób Dawid Ściupidro, który zagrał męczennika.

Swoje role w "Oliwnym balsamie" mają również klerycy Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego. Paweł Kaszuba, Łukasz Porwit i Dominik Piórkowski grają strażników więziennych.

WYMYŚLIŁEŚ, TO ZAŁATW

Reżyser spektaklu jest głęboko przekonany, że spektakl udało się zrealizować tylko dzięki wsparciu śląskiego męczennika. - Kiedy pierwszy raz padła taka propozycja, nawet nie było mowy o beatyfikacji, to był rok 2013. Chodziło raczej o działanie, które może pomóc klerykom w śląskim seminarium poznać ks. Jana. Niestety podupadłem na zdrowiu, przeżyłem też ogromne ciemności duchowe, czas poszukiwania Pana Boga i musiałem spektakl odłożyć na później. Przypomniałem sobie o nim, kiedy zgłosiło się do mnie Stowarzyszenie Wspólnota "Gaude Mater". Chcieli się starać o grant z ministerstwa i zaproponowałem im właśnie "Oliwny balsam". W dniu, w którym złożyliśmy wniosek, została oficjalnie podana data beatyfikacji. Wtedy już wiedziałem, że to musi się udać - wspomina Marian Florek. - Nie obyło się jednak bez trudności. Na początku powtarzałem sobie, że nie będę zaprzątać Boga ani Janka naszymi problemami. Całość była dopięta na ostatni guzik przed pierwszą zaplanowaną premierą w październiku 2020 r. Niestety musieliśmy ją odwołać z powodu wprowadzonych obostrzeń cowidowych. Zostaliśmy bez premiery, czyli zwieńczenia działań, z poniesionymi kosztami i dotacją z ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którą musieliśmy rozliczyć. Nie wiedziałem, czy będę miał z czego zapłacić aktorom, jak dalej potoczą się losy sztuki. To były dla mnie bardzo trudne chwile. Powiedziałem wtedy: "Janku, sam to wymyśliłeś, więc teraz musisz to wszystko jakoś załatwić". Wiedziałem, że on w swoich działaniach był bardzo konkretny: załatwiał pieniądze, lekarstwa, niósł pociechę, czyli przychodził z tym, co w danym momencie było potrzebne. Modliłem się za jego wstawiennictwem i przyszło rozwiązanie! Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego, który sprawuje nad tym przedsięwzięciem opiekę artystyczną, zadzwonił do mnie: "Jest wyjście. Nagramy całość na wideo". Wykorzystaliśmy do tego 5 kamer, wtedy odbyła isę taka "półpremiera" w bardzo ścisłym gronie. To był dobry pomysł: zobaczyliśmy, że wszystko jest dopięte, mamy do czego wracać - tłumaczył reżyser.

Premiera spektaklu "Oliwny balsam - męczeństwo ks. Jana Machy" jest zaplanowana na 23 listopada w Teatrze Śląskim. Zespół zamierza występować również w parafiach.

Przedsięwzięcie realizuje Stowarzyszenie Wspólnota "Gaude Mater" przy wsparciu m. in. MInisterstwa KUltury i Dziedzictwa Narodowego, Kurii Metropolitalnej w Katowicach oraz Marszałka Województwa Śląskiego.

Źródło: Marta Sudnik-Paluch, Ksiądz Macha w teatrze, dodatek do "Gościa Niedzielnego" z dnia 14.11.2021 r. s. 14-15.

Komentarze