Hanik wśród cyfrowych tubylców

O tym, jak mówić młodym ludziom o świętości i sensie męczeństwa, oraz dlaczego ks. Jan Macha może być patronem młodzieży, opowiada ks. dr Sebastian Mandrysz.

- Agnieszka Huf: Wyłączają TikToka tylko po to, żeby odpalić Instagram. Jak do współczesnych młodych mówić o męczennikach drugiej wojny światowej?

Ks. dr Sebastian Mandrysz (jest pracownikiem Wydziału Katechetycznego Kurii Archidiecezjalnej w Katowicach, wizytatorem katechizacji Archidiecezji Katowickiej): Zanim się zacznie mówić do młodych o jakiejkolwiek ważnej sprawie, najpierw trzeba z nimi być. Ważna jest osobowość katechety - otwartość, szczerość, radość, pasja - i bycie blisko, skrócenie dystansu, gotowość do słuchania. Dopiero wtedy można zacząć mówić. Dopiero wtedy oni zaczynają słuchać.

- W szkołach jednej ze śląskich parafii przed beatyfikacją pojawią się edukatorzy z IPN - proboszcz uznał, że aby opowiedzieć młodym o Haniku, trzeba najpierw wyjaśnić im, jak wyglądała wojenna codzienność i dlaczego działalność śląskiego księdza miała takie znaczenie. Bo jak zrozumieć, czym jest głód, skoro na każdym rogu stoi sklep, w którym można kupić hot-doga...

To śietny pomysł i dobra intuicja. Dzisiejszy młody człowiek, zwany cyfrowym tubylcem, nie rozumie, że można było żyć bez internetu lub smartfona, więc tym bardziej nie rozumie realiów wojny. Trudno to nawet opowiedzieć, dlatego warto szukać sposobów i okazji, żeby mógł choć w minimalnym stopniu doświadczyć tego, czym była wojna. Być może ciekawymi propozycjami byłyby gry terenowe, paintball z edukacyjnym przesłaniem albo jedna ze współczesnych form rozrywki - escaperoom. W Warszawie jest na przykłąd pokój o powstaniu warszawskim. Gracze wcielają się w rolę powstańców i musza wykonać szereg zadań, aby "przeżyć" i wypełnić misję. I choć wiadomo, że to jest tylko gra, to ona pobudza wszystkie zmysły i pozwala doświadczyć choć namiastki tego, co przeżywali ludzie tamtej epoki. Obecnie w młodym człowieku wiara może rodzić się nie tyle ze słuchania, jak czytamy w Piśmie Świętym, ile z doświadczenia i przeżycia. Myślę nawet, że najpierw warto Hanika "doświadczyć", a potem o nim mówić.

- Czy może w takim razie pomóc odwrócenie kolejności - nim zacznie się opowiadać o Haniku, zaproponować: "Chodźcie, zrobimy razem kanapki, które zaniesiemy bezdomnym"?

"Nie ucz mnie, ale pozwól mi się uczyć". Myślę, że ta zasada, bazująca na osobistym doświadczeniu, jest ważna w kwestii wiary i pracy z dzisiejszą młodzieżą. Wychodzimy od tego, co życiowe, stwarzamy szansę, aby mogli najpierw sami czegoś konkretnego doświadczyć - dzięki temu mają zupełnie inną gotowość do słuchania. Wtedy możemy im opowiedzieć o tym, że był ktoś taki, kto w dużo trudniejszych, wojennych warunkach robil coś, co my robiliśmy przed chwilą. Oczywiście trzeba pamiętać, żeby tych, którym pomagamy, nie traktować instrumentalnie? Najpierw zobaczyć człowieka w człowieku - to podstawowy cel. A przy okazji dajemy młodym ludziom szansę doświadczenia radośći pomagania.

- Które cechy Hanika mogą być atrakcyjne dla młodych?

Na pewno pasje - do muzyki, do sportu, do gry w piłkę ręczną. Ale też jego zaangażowanie w życie społeczne. Z badań wynika, że młody człowiek lubi być potrzebny. Kwestie sprawiedliwości społecznej, ludzi potrzebujących, eokologii są dla młodzieży ważne. Dlatego młodzi niezależnie od kwestii wiary będą się chętnie angażować w różne akcje charytatywne, bo liczy się dla nich pmoc sama w sobie, miłość do drugiego człowieka. Nawet, jeśli w tle nie ma Pana Boga, to jest chęć dzielenia się dobrem.

- Nie mają podejścia: a co ja z tego będę miał? 

Na pewno młodzież jest zróżnicowana. Zauważyłem, że nie chcą się angażować ci, których skrzydła były podcinane od najmłodszych lat. Nie chcą robić czegoś dla innych, bonie widza sensu w swojej własnej przyszłości. Ale wielu nastolatków chce pomagać, bo dzięki temu mogą poczuć się potrzebni, ważni. Dowartościowanie  siebie, poczucie spełnienia, wzrost wiary we własne możliwości jest nagrodą, której nie da się kupić za żadne pieniądze.

- W historii Hanika często na pierwszym plan wysuwa się jednak nie jego działalność charytatywna, tylko ostatnie miesiące życia: tortury, więzienie, gilotyna. Jak o tym mówić młodym, żeby nie sprowadzić tej historii do horroru?

Wydaje mi się, że mamy tu sytuację podobną do sytuacji Jezusa, którego kulminacyjnym momentem życia na ziemi była męka i śmierć, a po niej zmartwychwstanie. Ale Jezus zaczał od cudu na weselu w Kanie Galilejskiej, pokazywał, że jest blisko zwykłych ludzi, karmił głodnych, uzdrawiał chorych. Dopiero kiedy otaczający go ludzie uznali w Nim kogoś ważnego, nawiązali z Nim relację, zaczał mówić im o swojej śmierci, cierpieniu. Po tych słowach wielu uczniów odeszło. zostali najwytrwalsi i to oni stali się gorliwymi głosicielami Ewangelii. Mówiąc o Haniku, też warto zacząć od jego pasji i marzeń. Warto pokazać, żę był blisko ludzi i Pana Boga; że czynił dobro i był w tym szczęśliwy. Dopiero wtedy można mówić o tym, co trudne - że oddał życie za Pana Jezusa. Ten heroiczny czyn był jednak efektem całego życia, a nie chwilowym lub przypadkowym impulsem.

- No właśnie - pasje. Hanik byłby chyba dobrym patronem dzieci, które biegają z jednych zajęć dodatkowych na drugie. Jego grafik był wypełniony do granic możliwości - nauka gry na skrzypcach i fortepianie, kółko literackie czy historyczne, działalność w parafii, a do tego profesjonalne uprawianie sportu...

W duszpasterstwie parafialnym bardzo trudno znaleźć czas w tygodniu, a nawet w weekend na spotkania formacyjne. Dzieci istotnie biegają na korepetycje, basen, zajęcia sportowe czy dodatkowe zajęcia z angielskiego lub baletu. W weekend konie, rodzinne wyjazdy, nadrabianie szkolnych zaległości... Świat pędzi i angażuje młodego człowieka. Hanik mógłby być dobrym towarzyszem, który pokaże, że można to wszystko robić, to znaczy prowadzić zupełnie zwyczajne, choć zabiegane życie i zostać świętym.

- W tym wszystkim nie jest nieosiągalnym ideałem - oceny miał takie sobie, raz nawet nie zdał do następnej klasy.

Tak! I to jego atut oraz klucz w dotarciu do tych dzieci, które czują się gorsze, bo nie są tak zdolne jak inni. Kiedyśna rekolekcjach Dzieci Maryi opowiadałem dziewczynkom o Chiarze Luce Badano, która jest współczesną błogosławioną. Wiele uczestniczek tych rekolekcji później w sakramencie bierzmowania przyjmowało jej imię, zachwycająć się nią nie tylko dlatego, że była uśmiechnięta, radosna, żyła blisko Pana Boga, ale też dlatego, że chodziła na dyskoteki, spotykała się z koleżankami i kolegami, pływała. Ale przede wszystkim dlatego, że ... raz nie zdała z matematyki i powtarzała klasę. Historia Hanika może pokazać nastolatkom, że święci to nie ludzie idealni, którym wszystko zawsze wychodziło, a ich świętość była nagrodą za doskonałe życie, ale że była owocem ciężkiej pracy i podniesienia się po wielu porażkach. I dzięki temu, że się nie zniechęcali, stali się świętymi.

- Jest ksiądz autorem gry "Macha z nieba". Do "Małego Gościa Niedzielnego" dołączony jest komiks o Haniku. Jakumi metodami najlepiej przekazać jego historię?

Myślę, że warto działać wielotorowo - na pewno ważna jest katecheza. To czas, który mamy do wykorzystania, ale dziś musimy też wchodzić w świat młodego człowieka, świat mediów społecznościowych. Nienadaremno nazywa się dzisiejsze pokolenie "cyfrowymi tubylcami" czy, jak mówi Mark Prensky, "pokoleniem kciuka" - bo z powodu używania smrtfonów zmienia się nie tylko specyfika myślenia czy zachowania, ale i budowa ciała. Musimy pojawiać się tam, gdzie są młodzi - opowiadać o Haniku na TikToku, Instagramie. Warto sięgać po współczesne formy rozrywki: komiksy, gry planszowe, escaperoomy. Może kiedyś powstanie gra komputerowa, która byłaby atrakcyjna dla chłopaków? Brakuje nam dobrych gier o treści religijnej - o ile można takie znaleść dla najmłodszych, to nie ma takich skierowanych do starszych. Taka gra mogłaby przenieść młodego człowieka do wojennych czasów i pokazać, że mimo tego przygniatającego zła było wtedy też wiele dobra i byli ludzie, którzy nie bali się tego dobra czynić.

Źródło: Agnieszka Huf, Hanik wśród cyfrowych tubylców, dodatek do "Gościa Niedzielnego" z 14.11.2021 r., s. 12-13.

Komentarze