Bp Olszowski przed beatyfikacją ks. Machy: ks. Jan schodzi z nieba na ziemię, by przyczyniać się za nami

- Ks. Jan Macha schodzi z nieba na ziemię, by orędować, by przyczyniać się za nami – mówił podczas konferencji prasowej przed beatyfikacją bp pomocniczy z Katowic, Grzegorz Olszowski. W spotkaniu z dziennikarzami wzięli udział również ks. dr hab. Damian Bednarski, postulator procesu beatyfikacyjnego  ks. Jana Machy oraz dr Andrzej Grajewski, dziennikarz "Gościa Niedzielnego", twórca i pomysłodawca portalu internetowego poświęconego ks. Masze.

– Ten dzień jest jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym dniem w istnieniu Kościoła lokalnego, archidiecezji katowickiej, w jej prawie stuletniej historii  – podkreślał bp Olszowski, koordynator zespołu organizującego beatyfikację ks. Jana Machy. 

Mówił o przygotowaniach do tego wydarzenia, które ma zasięg nie tylko lokalny, ale także ogólnopolski. 

Przypomniał, że po raz pierwszy w Katowicach jest organizowana taka beatyfikacja. – Kończy się jakiś pewien etap. Pierwszy etap jakiegoś poznania ks. Jana Franciszka Machy. Odkrywania jego świętości. Przed nami jeszcze dalsza droga. Trzeba się zaprzyjaźnić ze świętym – zachęcał biskup.

Zauważał, że ks. Jan Macha będzie nam towarzyszył w codzienności. – Mówimy: błogosławiony, czy święty to ktoś, kto jest wyniesiony na ołtarze. A tak naprawdę to on schodzi z nieba na ziemię, by nam towarzyszyć, by orędować, by przyczyniać się na nami, by inspirować do różnego rodzaju postępowania, życia także w naszych sytuacjach codziennych – dodawał. 

Biskup Olszowski pokazał w jakich sprawach nowy błogosławiony będzie mógł wstawiać się za wiernymi. – Ks. Jan Macha zginął  w czasie wojny, więc chcemy go widzieć także jako patrona naszych modlitw o pokój, które są teraz bardzo aktualne. Zajmował się dziełami charytatywnymi, miłosierdziem. Pomagał rodzinom w czasie wojny, które traciły swoich jedynych żywicieli, jest także patronem dzieł charytatywnych – zauważał. 

Hierarcha uświadamiał, że ks. Jan może też być patronem powołań i powołanych. – Był młodym księdzem, przeżył 28 lat, niecałe trzy lata w kapłaństwie, więc niech będzie też orędownikiem naszych modlitw o liczne, święte, dobre powołania kapłańskie i zakonne. Niech będzie tym, który wspiera kapłanów w ich drodze życiowej – przekonywał. 

Ks. dr hab. Damian Bednarski, postulator procesu beatyfikacyjnego  ks. Jana Machy zapytany o odczucia w tak ważnym dniu, jak beatyfikacja, mówił o wdzięczności wobec Boga. – Od początku byłem przekonany o wyjątkowości postawy bohaterstwa ks. Jana Machy. To moje przekonanie musiało być także poparte dowodami i świadectwami, by udowodnić jego męczeńską śmierć. Jest wdzięczność Bogu, że udało się dokumenty i takie świadectwa zgromadzić – zaznaczał. 

Wskazywał jednak, że to nie proces beatyfikacyjny uczynił ks. Jana Machę błogosławionym. – On jest w moim przekonaniu świętym, ale proces pozwolił wydobyć na światło dzienne tę piękną postać. Jest we mnie wdzięczność, ogromna, wielka radość, pewnego rodzaju ulga, ale też i zobowiązanie – dodawał. 

Postulator procesu beatyfikacyjnego  ks. Jana Machy zauważał, że każdy święty niesie konkretne przesłanie, jest prorokiem, jest profetą, który mówi nam, że trzeba jeszcze więcej od siebie wymagać.  – Ks. Jan Macha, którego mogę nazwać przyjacielem, jest dla mnie  zarówno wzorem, ale też i tym, który zachęca, by być jeszcze bardziej wiernym, odważniejszym w praktykowaniu swojej wiary i świadectwie o Chrystusie, by być jeszcze bardziej wrażliwym – powiedział.  

Z kolei dr Andrzej Grajewski, dziennikarz "Gościa Niedzielnego" wskazywał, że ten dzień beatyfikacji jest ważny nie tylko dla Hanika, bo tak go wszyscy nazywali, ale święto mają ci wszyscy, którzy byli z nim. Przypomniał tu kleryka Joachima Gürtlera oraz Leona Rydrycha. – Byli razem skazani i razem ścięci. To jest też święto tych wszystkich 1750 osób, o których mówi niemiecki wyrok określający liczbę współpracowników ks. Jana Machy – uświadamiał twórca i pomysłodawca portalu internetowego poświęconego ks. Masze.

– Zorganizować w czasie okupacji w warunkach górnośląskich akcję charytatywną, która obejmowała obszar od Zabrza po Pszczynę i miała co najmniej 1750 współpracowników, było dziełem fenomenalnym, niezwykłym. Powinno być ono odnotowane na kartach historii jako bezprecedensowe dzieło miłosierdzia – apelował. 

Jak zauważał, ta beatyfikacja powinna być również pewnym impulsem dla historyków, aby wydobyć tych wszystkich ludzi z cienia zapomnienia. – Za sam udział w grupie ks. Jana Machy zapadło, oprócz tej trójki, jeszcze 18 innych wyroków. Nie tak okrutnych, bo skazujących na karę wiezienia oraz obozy koncentracyjne, ale one zapadły. Powieszono trzech ludzi w Rudzie Śląskiej. Skala tych represji, które uderzyły w tą grupę, była ogromna. I myślę, że ci wszyscy ludzie powinni być w naszej dobrej pamięci – podkreślał red. Grajewski. 

Na koniec dodał swoją refleksję dotyczącą tego, jak żyłby dziś ks. Jan. – Gdy się zastanawiam, co dzisiaj robiłby Hanik, myślę, że byłby w Namiotach Nadziei, które Caritas tworzy dla migrantów przy wschodniej granicy – mówił. 

W katowickiej katedrze Chrystusa Króla w Katowicach trwa uroczystość beatyfikacyjna śląskiego kapłana i męczennika ks. Jana Machy. Mszy św. przewodniczy prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych kard. Marcello Semeraro.

asp/Radio eM / Katowice

Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 20 listopada 2021
Wydawca: KAI; Red. Naczelny Marcin Przeciszewski

Komentarze