Chorzów: modlitwa o beatyfikację ks. Jana Machy, męczennika II wojny światowej

W 100. rocznicę urodzin sługi Bożego ks. Jana Machy w kościele św. Marii Magdaleny w Chorzowie Starym abp Wiktor Skworc przewodniczył Mszy św. w intencji jego szybkiej beatyfikacji. Śląski kapłan zginął śmiercią męczeńską w czasie drugiej wojny światowej. Proces beatyfikacyjny ks. Machy rozpoczął się w ubiegłym roku w uroczystość Chrystusa Króla.

Homilię podczas Mszy św. w najstarszej dzielnicy Chorzowa wygłosił adwokat sprawiedliwości w procesie beatyfikacyjnym śląskiego kapłana ks. Wojciech Surmiak. - Kiedy spotykamy na naszej życiowej drodze Chrystusa, kiedy słyszymy „Pójdź za mną” dokonuje się nasze ponownie stworzenie i odnawia się nasze człowieczeństwo - powiedział kaznodzieja.

Podkreślił, że posłuszeństwo w podążaniu za głosem wołającym „Pójdź za mną” widoczne było u kandydata na ołtarze również w momencie aresztowania przez hitlerowców. - I wtedy wiedziałeś, że Bóg jest z Tobą i że tam,  za kratami są ci, którzy potrzebują Chrystusa. Tam za kraty zawiodła cię głęboka miłość ku Bogu i ludziom - zauważył ks. Surmiak. Wskazał, że kolejny raz ks. Macha podążył za Chrystusem w tajemnicy śmierci.

Po Mszy św. metropolita katowicki abp Wiktor Skworc złożył zapalony znicz przed chrzcielnicą, przy której Jan Macha został ochrzczony. 

We Mszy św., oprócz wielu mieszkańców Chorzowa Starego, uczestniczyli m. in. Kazimierz Trojan, siostrzeniec ks. Jana Machy oraz Dagmara Drzazga, autorka filmu "Bez jednego drzewa las lasem zostanie" o tragicznych losach ks. Machy. Dzieło dziennikarki związanej z katowickim oddziałem TVP  zostało już dwukrotnie nagrodzone. Współproducentem filmu jest archidiecezja katowicka. 

– W sercu chciałam, żeby film o człowieku, który zapłacił najwyższą cenę, został dostrzeżony – powiedziała Dagmara Drzazga, gdy odbierała nagrodę na Międzynarodowym Katolickim Festiwalu Filmów i Multimediów w Niepokalanowie. Film przybliża ciągle mało znaną historię sprowadzenia przez hitlerowców gilotyny do katowickiego więzienia przy ul. Mikołowskiej. Machina w latach 1941–1945 była wykorzystywana do regularnych egzekucji kilkuset osób. Ciała ofiar wywożono prawdopodobnie do KL Auschwitz i kremowano. Z tego powodu najbliżsi ks. Machy nigdy nie mogli go pochować. 

Na cmentarzu w Chorzowie Starym, należącym do parafii św. Marii Magdaleny, stoi symboliczny grobowiec z wyrytą inskrypcją: „Ks. Jan Macha, ur. 18.01.1914 r., ścięty 3.12.1942 r. Przechodniu! Ciała mojego tu nie ma, ale odmów »Ojcze nasz« za spokój mej duszy”.

Śląski kapłan zginął śmiercią męczeńską w czasie drugiej wojny światowej. Uroczyste rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego ks. Machy miało miejsce w ubiegłym roku w katowickiej katedrze, w uroczystość Chrystusa Króla. Postulatorem jego procesu beatyfikacyjnego jest ks. dr Damian Bednarski. 

Ksiądz Jan Macha urodził się w Chorzowie Starym. Jego rodzice Paweł i Anna przekazali mu dobre wychowanie i zaszczepili w nim wiarę. Uczył się w gimnazjum neoklasycznym w Chorzowie. Gdy zgłosił się do śląskiego seminarium, które wtedy było w Krakowie, nie został przyjęty, bo było za dużo chętnych. Zaczął studiować prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Po roku, niezrażony wcześniejszą odmową, znowu zgłosił się do seminarium. Tym razem go przyjęto. 

Biskup Adamski wyświęcił go 25 czerwca 1939 roku. W czasie II wojny światowej prowadził działalność charytatywną wśród polskich rodzin, zwłaszcza tych, których członkowie przebywali w więzieniach i obozach koncentracyjnych. Pomagał w Rudzie Śl., Orzegowie, Goduli, Lipinach, Nowym  Bytomiu, Chropaczowie i Łagiewnikach (dzielnica Bytomia). 

Młody ksiądz udzielał ślubów w języku polskim, nauczał religii, pocieszał złamanych na duchu, krzepił słowem Bożym. 6 września 1941 roku został aresztowany przez gestapo. Osadzono go w więzieniu mysłowickim, gdzie był torturowany podczas przesłuchań. W listach do domu często prosił o modlitwę, z której czerpał siłę do przetrwania. Miał przy sobie brewiarz i własnoręcznie zrobiony różaniec. 

17 lipca 1942 r. został skazany śmierć razem z klerykiem Joachimem Guertlerem. „Kochani rodzice i rodzeństwo! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! To jest mój ostatni list. Za cztery godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc list ten będziecie czytać nie będzie mnie już między żyjącymi. Przebaczcie mi wszystko! Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, ale uważam, że cel swój osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze! Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita. A bez jednego człowieka świat się nie zawali (...) Zatem do widzenia! Zostańcie z Bogiem! Módlcie się za Waszego Hanika” - napisał kilka godzin przed egzekucją. Wyrok wykonano 3 grudnia 1942 r., 15 minut po północy, w więzieniu przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Ciało zabitego księdza najprawdopodobniej zostało spalone w KL Auschwitz.

pa / Chorzów

Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 18 stycznia 2014
Wydawca: KAI; Red. Naczelny Marcin Przeciszewski

Komentarze